sobota, 2 marca 2013

Rozdział 8


Zapraszam serdecznie na nowy rozdział. Mam nadzieję, że nie rozczaruje ;)
Pozdrawiam.

 
Gabriela wstała rano dość zestresowana, umyła się i ubrała mundurek który wczoraj dostała od Andrew.

- Jutro na egzamin musisz iść w oficjalnym stroju studenta Akademii. Dlaczego do tej pory nie zajęłaś się tym, by załatwić sobie mundurek?

- Bo nikt nie powiedział mi, że jest on obowiązkowy. – odparła. – Poza tym to trochę głupie.

Przypomniała sobie zrezygnowaną twarz swojego opiekuna i uśmiechnęła się do siebie.

W drodze na śniadanie zastanawiała się co ją będzie czekać na egzaminie. Na samą myśl zakotłowało się jej w brzuchu, więc stwierdziła, że na razie musi myśleć o czymś mniej stresującym. Na stołówce usiadła z kolegami z grupy. Rozmowa toczyła się wokół egzaminu i poczuła, że stres się pogłębia. Potem wszyscy razem poszli do sali egzaminacyjnej. Weszli do środka i zajęli swoje miejsca. W sali byli już ich opiekunowie. Czekali jeszcze tylko na  egzaminatorów. Gabriela usiadła pod ścianą i oparła głowę na ręce. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie było ono duże. Na środku stał długi stół na którym leżał granatowy obrus. Za nim trzy wysokie krzesła z obiciami w tym samym kolorze. Nie było tu okien, w większości sali ich nie było. Światło pochodziło z lamp dających miękkie światło, w białym odcieniu. Nie raziło ono w oczy, ale też nie dawało ciepła. Było po prostu zimne. Sala ogólnie była jasna, jednak nie czuła się w niej komfortowo.

Kilka minut minęło zanim pojawili się egzaminatorzy. Był w śród nich Dyrektor. Pozostałej dwójki nie znała. Odniosła wrażenie, że jej koledzy także nie. Gdy starsi magowie weszli do sali wszyscy w niej zebrani podnieśli się ze swoich miejsc. Dyrektor powitał wszystkich z uśmiechem i usiadł na środkowym krześle.

- Teraz rozpocznie się egzamin teoretyczny. Dostaniecie kartki na których znajduje się sześć pytań. Dwa z podstaw magicznych, dwa z warzenia eliksirów i dwa dodatkowe. Ostatnie pytania mogą tyczyć się wszystkiego i są one punktowane dodatkowo. Macie półtorej godziny na napisanie odpowiedzi. Są jakieś pytania? Nie. W takim razie życzę wszystkim powodzenia. Czas start.

Dyrektor rzucił jakieś zaklęcie i na ścianie za nim pojawił się wielki cyfrowy zegar odliczający czas. Gabriela spojrzała się na kartkę z pytaniami.

Pierwsze pytanie brzmiało: Wymień podstawowe rodzaje zaklęć i scharakteryzuj je po krótce. Które z nich występują w wersjach zaawansowanych? Przez chwile zastanawiała się zastanawiała co konkretnie napisać. Jakie to były zaklęcia? Ach już pamiętam! Zaczęła pisać o zaklęciach opartych na sile woli, przemieszczających przedmioty, przyzywających proste żywioły. Te ostatnie działały jednak wtedy gdy dany żywioł był gdzieś w pobliżu. Dlatego najprostsze jest manipulowanie powietrzem, gdyż jest go najwięcej wokoło. Każde z tych zaklęć można było rozwinąć na wyższym poziomie poprzez zaklęcie zakrzywiające czasoprzestrzeń. Dodała też kilka swoich przemyśleń na temat przyzywania i kontroli nad żywiołami. Stwierdziła, że najtrudniejszym żywiołem do kontroli jest ogień. „On jako jedyny nie istnieje bez przerwy. Jest żywiołem wyczerpywalnym, gdy źródło ognia się wyczerpie i on znika. Dlatego pozostałe żywioły pomimo, iż są prostsze są też bardziej niebezpieczne. Woda na ten przykład znajduje się we wszystkich żywych osobach, co może prowokować do użycia jej w nieodpowiedni sposób, tak samo jest z powietrzem. Jednak wydaje mi się, że zdolność magów do tworzenia wokół siebie bariery chroni ich przed takim zagrożeniem. Z ziemią jest trochę bardziej nieciekawie. Ziemia to mnóstwo pierwiastków które mają również zastosowanie w innych ciałach stałych. Moim zdaniem modyfikacja zaklęcia może umożliwić kontrolę nad konkretnymi materiałami takimi jak na przykład żelazo. Jednak to wszystko są tylko moje przemyślenia”

Spojrzała na zegar minęło już dwadzieścia minut, a ona odpowiedziała na jedno pytanie. Przeszła do następnego.” W jakich dziedzinach życia ma zastosowanie magia?„ Hmm… co za dziwne pytanie?  Pomyślała. Jak ja mam na to odpowiedzieć? Siedziała przez chwilę rozmyślając na odpowiedzią, po czym przypomniała sobie co do tej pory zobaczyła. Praktycznie w każdym aspekcie życia można zastosować magię. Od tworzenia światła, po podróże między światami i wymiarami. Opisała parę przykładów. Zaproponowała parę własnych pomysłów które wymyśliła czekając wtedy w kolejce z Andrew i przeszła do następnego pytania.

- Podaj zastosowanie dla eliksiru wytworzonego z mniszka lekarskiego, posoki smoka i proszku z kła tygryska bengalskiego. – przeczytała cicho. – Co to za eliksir? Dlaczego nie ma nic więcej podane? – zastanawiała się już w myślach.

Spojrzała przed siebie i zobaczyła zegar. Przeraziła się bo zostało jej już tylko pięćdziesiąt jeden minut. Upomniała się w duchu,  że ma podać tylko zastosowanie. Ze zdenerwowania zaczęła machać nogą. Popatrzyła się na swoich kolegów z grupy i zobaczyła jak zawzięcie coś skrobią na kartkach. Poczuła się jeszcze mniej pewnie, ale potem uznała, że i tak zaliczy ten egzamin, ale co najwyżej trafi do niższej grupy. Zastanowiła się jeszcze przez chwilę i nagle doznała olśnienia. Eliksiru nie da się wytworzyć z tych konkretnych składników. Potrzebny byłby wyciąg z mniszka lekarskiego i roztwór  proszku z kła tygrysa bengalskiego. Po wymieszaniu odczynników podanych w treści pytania nic się raczej nie uzyska. Odpowiedzią był – brak zastosowania, gdyż taki eliksir nie istnieje. Poza tym potrzebne by były jeszcze woda i być może sok z kwiatu warzelnicy aby coś zaszło z podanych przeze nią wcześniej poprawionych składników.

 Naskrobała parę zdań i przeszła do następnego pytania. „Wymień składniki potrzebne do stworzenia eliksiru zmniejszającego”. Wypisała szybko wszystkie potrzebne składniki i podała jeszcze warunki w jakich prowadzi się warzenie tego eliksiru. Spojrzała na zegar i ucieszyła się widząc, że zostało jej ponad półgodziny na ostatnie dwa pytania. Uśmiechnęła się przebiegle gdy je przeczytała. Przedostanie pytania dotyczyło Amuletów. Miała wypisać wszystko co wie na ich temat. Uwielbiała takie zadania. Lubiła opisówki, gdyż miała problem z trzymaniem się w temacie. Zaczęła pisać o tym czym są w ogóle Amulety, po co są wytwarzane, jak działają oraz w jaki sposób są tworzone. Napisała to, co dowiedziała się na zajęciach, co przeczytała w książce z biblioteki oraz to, czego dowiedziała się w trakcie wizyty u Seth’a. Kolejne pytanie jeszcze bardziej jej odpowiadało. Było ono wolne, to znaczy, że może napisać na każdy temat jaki ją tylko interesuje. Wybrała temat jaki ją zainteresował już pierwszego dnia zajęć, czyli Biali Magowie oraz Veritas i Tenebris. Pokrótce przedstawiła to co się dowiedziała na zajęciach Historii. Bardziej skupiła się na swoich przemyśleniach dotyczących uznania Tenebris za złe oraz tego, że nie ma żadnych istotnych informacji dotyczących przyczyn tych konfliktów. Kolejną zagadką męcząca Gabrielę był fakt pojawiania się Istot. Znalazła pewną informację, że dopiero kiedy pojawili się Leiala zaczęły pojawiać się Istoty. Wcześniej nie było o nich żadnych wzmianek. Oczywiście istniały potwory i tego typu istoty, ale były one innego typu, ich celem było co innego. Spojrzała na zegar i zobaczyła, że zostały jej tylko dwie minuty. Zakończyła swoje wypracowanie i odłożyła długopis. Jeden z egzaminatorów, najmłodszy z trzech, zebrał prace. Kiedy mężczyzna usiadł na swoim miejscu Dyrektor wstał.

- Moi drodzy, teraz zrobimy krótką przerwę. Spotkamy się tu za godzinę . Odbędzie się losowanie numerków wskazujących kolejność w jakiej będziecie wchodzić na egzamin praktyczny. W takim razie do zobaczenia. – powiedział z ciepłym uśmiechem Dyrektor.

Z sali wyszli wszyscy poza egzaminatorami. Gabriela podeszła do ławki stojącej naprzeciwko drzwi. Usiadła i ciężko westchnęła. Obok niej zebrała się pozostała czwórka.

- Jak ci poszło? – zagadnęła ją Karolina.

- A jako tako. Zapisałam chyba z cztery kartki, szkoda, że nie było o półgodziny więcej czasu. – powiedziała uśmiechając się z rozbawieniem. – Ale nie zawsze dużo, znaczy dobrze .

- Co racja, to racja. – poprał ją Henry.

- A co napisaliście o eliksirze z mniszka? – zagadnęła Mandy.

- Ja napisałem, ze ma właściwości wzmacniające i stosowany jest często podczas pojedynków magicznych gladiatorów. Coś jak doping w zawodach sportowych. – rzucił Daniel.

- Też stwierdziłam, że posiada takie właściwości, ale uważam, że ma raczej zastosowanie jako środek wzmacniający odporność na czary ogłuszające i osłabiające. – odparła Karolina.

- Zgadzam się z tobą. – powiedział Henry.

- Ja napisałam tylko o właściwościach, bo nie znałam zastosowań. – odezwała się Mandy. – A co z tobą, co napisałaś? – zwróciła się do Gabrieli.

- Ja? –zawahała się gdyż, stwierdziła, że najpewniej popełniła już błąd. – Napisałam, że z tych trzech składników, w takiej postaci jaka podana była w treści, nie da się zrobić eliksiru. – powiedziała niepewnie.

Cała czwórka popatrzyła się po sobie z zaskoczonym i zażenowanymi minami.

- No wiesz. W sumie to ma sens, ale nie sądzę, że akurat to miało mieć znaczenie, w tym pytaniu, w jakiej postaci podane są składniki. – powiedział Henry uśmiechając się pokrzepiająco.

- No trudno. Trochę przedobrzyłam. – uśmiechnęła się w odpowiedzi. – To tylko jedno pytanie.

Poczuła się głupio, że tylko ona popełniła taką gafę. Zobaczyła Andrew i schowała się za kolegami. Nie chciała go zawieść. Poświęcił jej mnóstwo czasu, przez te parę dni, by pomóc jej się przygotować do egzaminu. Poza tym starał się zatrzeć różnicę jaka istniała między nią a kolegami z powodu wychowywania się w niemagicznym środowisku.

- Witam was. –  rzucił Andrew jak zwykle z uśmiechem. – Radzę wam wykorzystać tą przerwę na zjedzenie obiadu, bo egzamin praktyczny trwa znacznie dłużej.  – oznajmił. – Zapraszam was wszystkich na obiad. Wasi opiekunowie też tam będą. Właśnie poszli do stołówki.

Nowi uśmiechnęli się do siebie i ruszyli w stronę stołówki. Gabriela niepostrzeżenie wstała i wmieszała się w grupkę. Andrew odwrócił się do ławki i zobaczył, że jej tam nie ma. Zaśmiał się i poszedł za nimi.

- Gabrielo zaczekaj na mnie. – zawołał za nimi. – Jestem przecież już starszym człowiekiem. – zaśmiał się, a reszta mu zawtórowała. Jedynie Gabriela zatrzymała się i westchnęła ciężko.

- Coś taka przybita? Jak pisałaś miałem wrażenie, że jesteś całkiem zadowolona. – powiedział zatrzymując się obok niej.

- Moje niestandardowe myślenie, się chyba nie sprawdziło.

- Dlaczego tak uważasz? Jeżeli to przez to, że to co napisałaś, mija się z tym, co napisali inni, to nie masz się czym martwić. Być może to oni wszyscy się mylą? – uśmiechnął się. – Teraz się tym nie zamartwiaj. Chodźmy coś zjeść.

W stołówce wszyscy usiedli przy jednym dużym stole. Zjedli coś naprędce rozmawiając o sprawach niezwiązanych z egzaminem. Kiedy wszyscy skończyli posiłek udali się całą grupą pod salę egzaminacyjną.

Przed salą stał Dyrektor.

- No to zaczynamy losowanie. – oznajmił.

Piątka stanęła przed Dyrektorem. Wyciągnął przed nich woreczek i każdy wyciągnął małą kuleczkę z numerkiem. Gabriela miała numer trzeci. Pierwszy był Daniel.

- W taki razie zapraszam pana.

Daniel wszedł za Dyrektorem. Reszta usiadła na ławkach ze swoimi opiekunami. Którzy dawali im teraz ostatnie rady. Gabriela i Andrew siedzieli w milczeniu. Kiedy wybiła dwunasta na korytarzu zaczęło się robić tłoczno, gdyż wszyscy udawali się na obiad. Po chwili koło Andrew zebrała się grupa studentek z wyższych poziomów proponując mu wspólny obiad. Trafiło się nawet parę kobiet które skończyły już studia ( absolwenci posiadali broszki z symbolem Akademii). Wszystkim grzecznie odmawiał, w końcu zrezygnowały i odeszły. Jednak Gabrielę strasznie zirytowało to trajkotanie i stanęła koło drzwi do sali. Kiedy para kolejnych przechodniów zauważyła, że siedzi on na ławce bez obstawy, od razu ruszyła do akcji. Gabriela spojrzała w tę stronę i uśmiechnęła się do niego złośliwe. Andrew spojrzał na nią błagając o ratunek, ale go zignorowała wzruszając przy tym ramionami.  Kiedy jednak spojrzała ponownie i zobaczyła jak nieporadnie z braku cierpliwości odmawia, postanowiła mu pomóc.

- Przepraszam bardzo. – powiedziała podchodząc do grupki otaczającej jej opiekuna.

Nikt się nie odezwał ani nie odwrócił. Postanowiła spróbować jeszcze raz.

- Przepraszam bardzo! – odezwała się głośniej, ale nikt nie zareagował.

Puknęła jedną w ramię a ta niechętnie się odwróciła.

- Czego chcesz? – powiedziała z irytacją.

- No cóż nie chciałam przeszkadzać, ale coś dziwnego weszło między was, a teraz wspina ci się po nodze. – powiedziała z lekkim obrzydzeniem w głosie. Drugą ręką smyrając ją po nodze sznurówką z buta.

Dziewczyna dziwnie się na nią spojrzała przez ramię, ale kiedy poczuła coś na nodze pisnęła i odskoczyła na bok.

- Coś tu pełza! – wrzasnęła. – Weszło mi na nogę! – krzyczała dalej.

Dziewczyny odskoczyły, a  Gabriela szybko chwyciła Andrew za rękę i wyciągnęła go z tłumu.

Nawet nie zwróciły na to uwagi. Gabi podeszła ponownie do drzwi. Po chwili wyszedł zza nich Daniel.

- I jak? – zapytali pozostali, podbiegając.

- Wyniki będą podane po egzaminie praktycznym. – powiedział. – Nie było źle, ale każdy ma zadanie przypisane do numeru jaki wylosował, więc nie wiem co wy mieć będziecie. Potem zadają jeszcze pytania dotyczące tego co napisaliście.

- Mandy już weszła. – zorientował się Henry. – Potem twoja kolej. – zwrócił się do Gabrieli.

- Oby jak najszybciej. Chcę mieć to już za sobą. – uśmiechnęła się .

Wszyscy pokiwali głowami i poszli ponownie usiąść. Na korytarzu był już spokój. Większość była osób była na obiedzie.

- Och! To Alan. – zawołała wesoło. – Dzień dobry! – pomachała mu.

Uśmiechnął się i podszedł do niej.

- Czekasz na swoją kolej? – zapytał.

- Tak. Mam nadzieję, że szybko pójdzie.

- Nie martw się. – pogłaskał ją po głowie. – Dobrze ci pójdzie.

Alan był magiem w średnim wieku ( biorąc pod uwagę jak długo żyją magowie).

- Cieszę się, że pan tak uważa. – uśmiechnęła się nieśmiało.

- A jak ci poszedł egzamin teoretyczny?

- Okaże się później. Pierwszy raz pisałam egzamin o takiej tematyce więc nie wiem czego się spodziewać. – odpowiedziała z lekką rezygnacją.

- Heh. Nie przejmuj się. Ja musze już lecieć. Oczekuję później dobrych wieści, więc musi ci pójść dobrze. – uśmiechnął się zachęcająco. – Muszę już lecieć. Powodzenia.

- Dziękuję. Do zobaczenia.

Postała tak jeszcze z parę minut i nadeszła jej kolej.

Weszła wolnym przestraszonym krokiem. Dyrektor wskazał jej ręką miejsce przed stołem. Usiadła i spojrzała na nich niepewnie.

- Panno Bochowiecka – odezwał się najmłodszy z nich, szpakowaty mężczyzna o łagodnych oczach. – zadaniem jakie wylosowałaś jest rzucenie zaklęcia przywołującego ogień.

- Ogień? – zdziwiła się. – Jak mam przywołać ogień, jeśli nie ma go w pobliżu?

- Proszę coś wymyślić. Przy dostatecznie dużej sile woli jest możliwe przywołanie żywiołu z odległości kilku kilometrów. – odpowiedział szpakowaty mag.

- Czy mogę stosować każdą metodę jaka przyjdzie mi do głowy aby osiągnąć cel? – spytała z nadzieją.

- Zadaniem jest sprawienie by pojawił się w tej sali ogień. W jaki sposób zostanie przywołany jest już nie istotny, albo dokładniej rzecz ujmując najmniej istotny. – powiedział z przyjaznym uśmiechem.

Gabriela słysząc tylko te słowa, skomunikowała się dzięki sznurkowej bransoletce z Andrew. To on je zrobił by więcej mu się nie zgubiła. Poprosiła go w myślach by stworzył mały płomyk przed drzwiami. Kontakt myślowy trwał ułamek sekundy. Kiedy zaczęła rzucać zaklęcie przywołania poczuła na skraju świadomości obecność ognia, jego delikatne jestestwo i poprosiła go by zjawił się przed nią. Wzmocniła go swoją siłą i pojawił się przed nią piękny złotoczerwony płomień. Trwało to parę sekund.

- Świetnie. – uśmiechnął się szpakowaty.

- Czy byłabyś w stanie wezwać ogień z większej odległości. Dwa metry, no może trzy to jednak nie wiele. – powiedział drugi trochę starszy mężczyzna z siwizną na bokach i ostrych rysach twarzy. Jednak jego głos był bardzo sympatyczny.

- Spróbuję. – powiedziała.

Rzuciła zaklęcie i zaczęła szukać umysłem świadomości żywiołu ognia. Wzywała go do siebie prosząc by odpowiedział. Oddalała się coraz bardziej. Jednak po chwili pomyślała, że skieruje swój umysł w miejsce gdzie na pewno będzie jakiś płomień – do kuchni. Kiedy tam po chwili dotarła, poczuła zbliżające się do niej punkciki słabej świadomości. Wybrała najmniejszy i skupiła się na nim. Poprosiła go by przybył do niej. Nie potrafił jej odmówić i po chwili pojawił się przed nią niebiesko - złoty płomień. Wzmocniła go, a on zatańczył na jej dłoni mieniąc się na niebiesko, złoto i zielono. Uśmiechnęła się w stronę płomienia i pozwoliła mu zgasnąć.

- Nieźle. – pochwalił ją Dyrektor. – Czy któryś z panów ma jakieś pytania odnośnie pracy pisemnej?

- Ja. – Odparł szpakowaty. – Dlaczego Gabrielo, mogę się tak do ciebie zwracać, prawda? – zapytał, a ona potaknęła głową. – To dobrze. Dlaczego uznałaś, że ze składników podanych w treści trzeciego pytania nie da się stworzyć eliksiru?

- Tak jak tam napisałam, uważam, że ze składników w takiej formie w jakiej są tam wypisane, eliksir nie powstanie. Poza tym to nie są jedyne składniki potrzebę do stworzenia tego eliksiru. Wymagana jest też woda i sok z kwiatu warzelnicy by z tamtych składników mógł powstać eliksir.

Jeśli już byśmy uzyskali odpowiednią formę tamtych odczynników, dodali wody i tego soku moglibyśmy coś otrzymać. Jednak wiedząc, że proszek z kła tego tygrysa jest ciężko rozpuszczalny należałoby podgrzać wszystko do około stu dwudziestu stopni, w szczelnie zamkniętym pojemniku i gotować tak przez co najmniej pięć godzin. Aby z tych składników otrzymać eliksir potrzeba spełnić szereg warunków, więc informacje w pytaniu są nie dokładnie i nie kompletne, więc z tego co jest tam napisane nie da się otrzymać eliksiru. – powiedziała i zrobiła wydech.

- Rozumiem. – powiedział tylko.

- A czemu wybrałaś akurat taki temat na wolne pytanie? – zapytał ten z miłym głosem.

- Zainteresował mnie na wykładzie z Historii, a pan profesor Medow nie był w stanie odpowiedzieć wtedy na moje pytania, dlatego sama szukałam informacji. Znalazłam jednak więcej pytań niż odpowiedzi.

- Ciekawe. – powiedział i spojrzał na nią. – Zainteresowało mnie w twojej wypowiedzi to, że uważasz, że prawdopodobnie źle zostało założone, że za zło odpowiada Tenebris.

- Przypuszczam, że niekoniecznie to ono jest winne wyrządzonemu złu. Poza tym nikt nigdy nie widział Tenebris. Veritas spotkali Leiala, natomiast o Tenebris nigdy nie było w takim kontekście wspominane, sądzę więc, że nie potrzebie się spieszono z taką oceną.

- Masz bardzo ciekawe podejście do wielu kwestii. Twoje odpowiedzi na pytania są bardzo subiektywne, poza tym dają wiele do myślenia. Wnikliwie starasz się analizować problemy, szukasz też najprostszych rozwiązań. Poza tym potrafisz korzystać z dostępnych środków i myślisz nie szablonowo. Bardzo mnie i moich kolegów to cieszy. Na razie ci dziękujemy.

Gabriela skłoniła się na pożegnanie i wyszła.

Potem weszli kolejni i kiedy Henry wyszedł jako ostatni czekali jeszcze z dziesięć minut na ogłoszenie wyników egzaminu. Cała piątka usiadła na krzesłach. Opiekunowie stanęli pod ścianą. Dyrektor krótko odczytał wyniki.

- Na stopień drugi awansowali Daniel i Gabriela. Pozostałe osoby idą na stopień pierwszy. Następny egzamin odbędzie się już dla wszystkich poziomów za cztery tygodnie. Nie będę mówił kto był najlepszy czy najgorszy bo nie o to tu chodziło. Z każdym z was rozmawialiśmy więc wiecie jakie mieliśmy zastrzeżenia. Staliście się pełnoprawnymi studentami Akademii. – uśmiechnął się Dyrektor. – Poza tym za tydzień odbywa się egzamin o przepustkę. Zapraszam do wzięcia w nim udziału. My teraz dziękujemy i do zobaczenia.

Reszta egzaminatorów też się pożegnała i wyszli. Gabriela stała oniemiała przy swoim krześle.

Andrew uściskał ją z radości. Oddała mu uścisk i poprosiła, by odprowadził  ją do pokoju bo chciała odpocząć.

- Ciekawe co u Seth’a? – zagadnęła po drodze do pokoju.

- A co tak nagle sobie o nim przypomniałaś? - nie był zadowolony z tego pytania.

- To przyjaciel. Dlaczego miałabym o nim zapomnieć?

- Na pewno nic mu nie jest. – odpowiedział z lekkim zrezygnowanym uśmiechem. – Jutro mamy wolny dzień. Może gdzieś się wybierzemy świętować nasz sukces. Też miałem w tym przecież udział. – zaproponował pełen entuzjazmu.

- Jutro miałam w planach wpaść do biblioteki, ale mogę to zrobić później. Gdzie chciałbyś się wybrać? – spojrzała na niego z uśmiechem, ale to nie był uśmiech jaki chciał ujrzeć. Był śliczny, ale to wciąż nie ten.

- Zobaczysz. Widzimy się jutro pod salą egzaminacyjną. Do jutra. – pomachał jej na pożegnanie i poszedł do siebie.

Weszła do siebie i szybko poszła wziąć prysznic. Choć było dopiero popołudnie miała ochotę położyć się już spać. Rzuciła się na łóżko i zasnęła.

W tym samym czasie w świecie w którym wychowywała się Gabriela i w którym został Nataniel minęły dopiero dwa dni odkąd wyjechała. Nataniel zastanawiał się co ma zrobić. Nie potrafił na razie podjąć jakiejś konkretnej decyzji poza faktem, że chce udać się do Gabrieli. Nie mógł pogodzić się za faktem, że rozstali się w taki sposób. Te parę dni jakie spędzili ze sobą były dość niezwykłe. Poczuł do niej ogromną sympatię i poza tym spodobała mu się, a on chyba jej. Siostra powiedziała mu dokąd udała się Gabi, ale problemem było się tam dostać. Zresztą nie mógł tak wszystkiego rzucić. Dopiero co odkrył, że sam też jest magiem. Posiadał talent i to dość niezwykły. Słyszał myśli innych, potrafił odczytać jakie emocje nimi targają, wiedział kiedy ktoś kłamie, poza tym wczoraj wieczorem udało mu się siłą woli przesunąć książkę na biurku. Adekwatnie  nadawał się do tej ich całej Akademii. Nie panował nad tym za bardzo, nie chciał podsłuchiwać o czym myślą ludzie, ani też wiedzieć co myślą niektórzy z nich. Było to męczące i nie zwykle często przykre doświadczenie.

- Wstałeś już Natanielu? – zapytała Elwira.

- Tak już wstaje. – rzucił niechętnie przez drzwi pokoju.

Jego siostra osłaniała przed nim swój umysł. Z jednej strony nie chciała go męczyć z drugiej nie bardzo lubiła aby grzebać jej w głowie. Przynajmniej w domu miał trochę spokoju. Wczoraj w trakcie pobytu na uczelni tak rozbolała go głowa, że o mało co nie wybiegł z wykładu. Było na nim prawie sto osób, więc w jego umyśle panował straszny hałas. Wstał niechętnie , ubrał się i poszedł do łazienki by się ogolić nie lubił mieć zarostu nawet najmniejszego. Kiedy doprowadził się do porządku poszedł do kuchni gdzie czekała na niego siostra.

- Jak się czujesz? - Spojrzała na niego z troską.

- Średnio. Głowa mnie już nie boli, ale czuję się strasznie zmęczony. – westchnął i opuścił głowę na stół.

- Postaram się skontaktować z Akademią. Może przyślą kogoś z administracji by zajął się twoją sprawą. Może już nawet odkryli pojawienie się nowego maga. – starała się go pocieszyć.

- Ciekawe, ja postaram się zdobyć urlop na uczelni. Nie mogę tam chodzić, jest to dla mnie za męczące. Pewnego dnia mogę nie wytrzymać.

- Że też akurat musiał ci się trafić taki talent magiczny. – westchnęła. – Dziś spróbuję skontaktować z Akademią. Kontakt z zewnątrz jest trudny, ale może dam radę.

- Czy nie ma tam żadnego telefonu, albo maila? – zapytał zaskoczony.

- Ciężko to wytłumaczyć. W samej Akademii nie działają komórki, są telefony ale stacjonarne obejmujące tylko kompleks Akademii, jest też Internet. Działa on jednak inaczej, informacje z zewnątrz mogą dojść, ale nic nie może wyjść poza świat w jakim osadzona jest Akademia, byłoby to niebezpieczne. Mogę wysłać maila, ale nie mam stuprocentowej pewności, że dojdzie do kogoś kto wiedziałby co zrobić z informacją przeze mnie wysłaną. – powiedziała to tak naturalnie, że Nataniel był coraz bardziej pewny, że żyła w tym świecie wiele lat, a on nie miał o tym pojęcia.

- W takim razie działaj, a ja postaram się załatwić sobie urlop. – uśmiechnął się do niej.

Po śniadaniu zamówił taksówkę. Nie miał ochoty jechać zatłoczonym autobusem, lub tramwajem. Metro też nie wchodziło w grę, tym bardziej, że musiałby przejść spory kawałek. Było koło dziesiątej gdy dojechał pod swój wydział. O tej godzinie zazwyczaj jest spokojnie na korytarzach. Większość osób ma wtedy zajęcia, niektórzy są jeszcze w domach bo zaczynają w południe.  Poszedł prosto do dziekana. Był to bardzo uprzejmy mężczyzna, nastawiony na to, by w miarę możliwości, ułatwiać studentom życie. Po rozmowie z nim poszedł do Dziekanatu by wziąć odpowiednie dokumenty i je wypełnić. Spotkał tam dziewczynę która tak jak on brała dokumenty o urlop. Wyczuł od niej emocje które wydały mu się znajome. Była zdenerwowana. Ręce jej się trzęsły. W głowie kołatała jej się jedna myśl. „Tylko nie teraz! Teraz nie mogę użyć magii!”

Nagle Nataniela ogarnęło przeczucie, że wydarzy się coś niedobrego. Nie złego, ale niedobrego. Spojrzenia dziewczyny i Nataniela spotkały się. Przez chwilę ponownie usłyszał jak po głowie kołacze jej się myśl o magii. Wyszedł za nią na korytarz i zobaczył jak na ławce wypełnia papiery. Zdenerwowała się na coś i poczuł jak po chwili na korytarzu wzmógł się wiatr. Ale skąd wiatr na korytarzu, pomyślał.  Znów miał to samo przeczucie.

- To ma coś z nią wspólnego. – powiedział do siebie.

Usiadł na wolnej ławce i zajął się wypisywaniem dokumentów. Dziewczyna weszła do Dziekanatu i po kilku minutach usłyszał dochodzące stamtąd krzyki. Wbiegł do środka. Zobaczył jak dziewczyna siedzi skulona w koncie, a panie pracujące w tym biurze schowały się pod biurkami. Po pokoju szalała mała trąba powietrzna. Otworzył szerzej drzwi i po chwili wyleciała na korytarz. W międzyczasie szybko otworzył okno. Kobiety wyszły spod biurek. Spojrzały się groźnie na dziewczynę. Ona skuliła się bardziej i Nataniel ponownie miał to samo przeczucie, że zdarzy się coś nieprzyjemnego. Postanowił zareagować.

- Och, na dworze jest dziś tak wietrznie, a panie miały uchylone okno. – powiedział z niewinnym uśmiechem. – Pewnie wiatr który tu wpadł, zawirował i stworzył taką mała trąbę.

Spojrzały na niego sceptycznie, ale po chwili zobaczyły uchylone okno i uśmiechnęły się. Pomogły wstać przestraszonej dziewczynie i zaczęły sprzątać biuro. Poprosiły ich by zostawili im dokumenty u Dziekana, bo i tak potrzeby jest jego podpis. Mieli przyjść za dwa dni. Zanieśli do pokoju obok wypełnione papiery i wyszli z uczelni.

- Dlaczego wymyśliłeś tą bajeczkę? – zapytała na palcu przed wydziałem.

- A co? Miałem pozwolić by wszystko zwaliły na ciebie? – zaśmiał się. – Jesteśmy w tej samej sytuacji, ja też jestem nieszkolonym magiem. Dwa dni temu odkryłem, że słyszę myśli innych ludzi.

- Skąd wiesz? – zdziwiła się.

- Nie potrafisz słuchać prawda? – westchnął. – Słyszę myśli innych osób, odczuwam to samo co oni, czasem kiedy zechcę mogę czytać w myślach, a nawet jak się skupię przesuwam przedmioty. Nie panuję jednak nad tym.

- To dość niezwykłe, że się spotkaliśmy. – stwierdziła nagle. – Ja jednak mam gorszy problem. Gdy się denerwuję przyroda zaczyna wariować. Woda z kranów wystrzeliwuje, wiatr szaleje, coś wybucha. Ciągle mi się to zdarza. – westchnęła. – Tak jak dzisiaj.

- To nie jest problem. Skoro dzieje się to gdy się denerwujesz, to zacznij kontrolować swoje emocje. Ja nie mam wpływu na to co słyszę, ile słyszę oraz co czują ludzie.  Wczoraj na wykładzie o mało nie pękła mi głowa. Ty masz wpływ na swoje uczucia, ja na uczucia innych wpływu mieć nie mogę. – odparł z powagą.

Dziewczyna spojrzała na niego trochę zmieszana. Wyczuł, że jest zakłopotana i zrozumiała co miał na myśli. Przyjrzał się jej przez chwile. Widział, że jest przestraszona tym co się z nią dzieje. Miała rumieńce na polikach, które ostro się odznaczały na jej bladej skórze, Długie czarne włosy i prosta grzywka do brwi pasowały do jej jasnej karnacji i ciemnoszarych oczu. Była bardzo niska i szczupła. Miała może z metr sześćdziesiąt, albo trochę mniej. Jednak figurę miała kobiecą, co rekompensowało jej niski wzrost.

- Jak masz w ogóle na imię? – zapytał z uśmiechem.

- Diana. – rzuciła nieśmiało.

- Pasuje ci. Bogini przyrody… - zaczął nad czymś rozmyślać.

- Co za przypadek? Prawda? – żachnęła się.

- Wiesz moja siostra jest magiem. – powiedział nagle. – Chodź może ci jakoś pomoże zapanować nad twoim darem? Poza tym miała się skontaktować z miejscem gdzie szkolą magów. Może napomknie coś o tobie. Oczywiście jeśli chcesz…

- Yyy… no cóż. Wzięłam  urlop gdyż stwierdziła, że stanowię zagrożenie, jeśli jest ktoś kto pomoże mi nad tym zapanować nie mam na co czekać. – uśmiechnęła się niepewnie.

- Spoko. Wzywam taksówkę i jedziemy do mnie. Zadzwonię jeszcze do siostry, że będziemy mieć gościa na obiedzie.

Taksówka miała być za kilka minut więc zadzwonił szybko do Elwiry.

- Siema siostra! Nie uwierzysz. Spotkałem kolejnego nieszkolonego maga…

10 komentarzy:

  1. Przeczytałam, ale chyba nie mam sił porządnie tego dzisiaj skomentować ;) Czekaj! :)
    PS. Boże błagam, wyłącz tą weryfikację obrazkową, bo zwariuję! (w ustawieniach w komentarzach i postach chyba)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra dzisiaj komentuję! Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z mojego komentarza ;)
    Bardzo podobał mi się opis egzaminu. Opisałaś dokładnie każde pytanie oraz odpowiedzi Gabrieli. Jak dla mnie miał to podwójne znaczenia. Zagłębiałaś nas w świat magów, ale także poznawaliśmy to co myśli Gabriela. Ona jest naprawdę inteligentna ;) I widzę bardzo dużo powiązań z naszym kierunkiem studiów, no no ;D (ah ta chemia!)
    Co do Nataniela i normalnego czasu, to ja wiem jak to jest, ale uważam, ze powinnaś bardziej to wyjaśnić innym czytelnikom :) "W tym samym czasie w świecie w którym wychowywała się Gabriela i w którym został Nataniel minęły dopiero dwa dni odkąd wyjechała." Ja bym napisała W tym samym czasie w świecie w którym wychowywała się Gabriela i w którym został Nataniel minęły dopiero dwa dni odkąd wyjechała (gdzie w akademii minęły dwa tygodnie - chyba dwa bo nie wiem ile ;P) i trochę napisać o tej różnicy np czemu tak jest albo coś (o tym różnych wymiarach itp).
    Co do samego Nataniela to mnie zadziwiłaś. Psiałas coś wcześniej o jego mocy, bo jeżeli tak to coś przeoczyłam. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie! Normalnie 4 rywali zapewne znajdzie się na jednym terytorium. Aż się boję pomyśleć, co to się stanie! :D Ale z tego co widzę to na razie wygrywa Seth. Aż ta namiętność, ty to potrafisz napisać ;P I zastanawia mnie ta dziewczyna... Weź zeswatają ja z Natanielem, pasują do siebie ^^ W ogóle widzę, ze w ty miasteczku to jakaś epidemia magów jak tylko ujawniła się Gabriela (weź mit tylko nie mów, że oni też są tymi wybranymi, bo padnę! :D).
    PS Chce więcej Setha,a tego nudziarza z biblioteki nie, haha ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba;) najdłuższy Twój komentarz tutaj;)
    To po kolei! Oczywiście, że będą powiązania z Chemią:) czyż ona sama czasem nie jest jak magia, zwłaszcza jak się robi coś nowego? ;). Uważam, że nauka ma wiele wspólnego z magią, ludzie chcą poznawać świat i tłumaczyć wiele zjawisk, ale czasem i tak nie w stanie dojść do sedna sprawy, stąd ja połączyłam w tym świecie naukę i magię. Uważam, to za całkiem niezłe połączenie.
    Z tego co kojarzę to napisałam jak to jest z tym czasem i wymiarem w jakim się znajdują, konkretnie "międzywymiarem" chyba w rozdziale 4, w rozmowie Andy'ego i Dyrektora:
    "- Zobaczymy...
    - W sumie tutaj czas płynie inaczej niż na zewnątrz, dzięki temu ma szansę by coś się nauczyć. Jeden miesiąc na zewnątrz, to jak trzy tutaj.
    - Gdyby nie mag Kalseniusz to nigdy nie udałoby się nam przedostać poza naszą czasoprzestrzeń. Szkoda, że już odszedł. - westchnął Dyrektor.
    - Miał czterysta dwadzieścia lat! Poza tym przecież pokazał naukowcom z Cernu* i NASA jak kontrolować przejścia. Oni to udoskonalili i dzięki temu możemy tu teraz przebywać."
    Kiedy Andrew zabrał Gabi do Setha :), to też jej tłumaczył gdzie się właściwie znajdują i jak to się dzieje, że z tego wymiaru mogą się dostać gdziekolwiek.
    Co do Nataniela to w rozdziale czwartym napomknęłam, że coś z nim jest nie tak i widziała to Elwira, wyczuwając w nim zmianę, tak samo już w drugim rozdziale Andrew gdy dotknął go pod postacią kota coś wyczuł, ale nie był pewien co. Wydawało mu się wtedy, że to efekt uroku Gabrieli. To były takie małe aluzje.
    Poza tym w PROLOGU napisałam w raporcie, że w Kostrzynicy jest coś wyczuwane i ma to coś wspólnego z grupą młodych ludzi.
    Rywalizacja trwać będzie oczywiście, mam nadzieję, że uda mi się ożywić trochę akcję. Jeśli ten rozdział Ci się podobał to mam nadzieję, że następny tym bardziej okaże się zaskoczeniem.
    Na Setha trochę poczekasz HAHA!!
    A co tak w ogóle nie pasuje Ci w Renie? Wydaje mi się dość uroczym gościem XD :p
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Usiądź na tej mięciutkiej sofie, proszę, rozgość się. Może skusisz się na filiżankę herbaty? Z cytrynką, niedawno parzona. Nie? A może skosztujesz to pyszne ciastko z tym słodkim, delikatnym kremem?

    Cookies For powstało całkiem niedawno. Ocenialnia poszukuje nie tylko chętnych do zgłoszenia się, ale także nowych oceniających. Chcesz spróbować? Śmiało! Więcej informacji w zakładce „Słodka selekcja”.

    [cookies-for]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładny blog. Podoba mi się. Oczywiście obserwuję u sb i będę komentować i zaglądać. Mam nadzieję, że się odwdzięczysz^^ Pozdrawiam:) miss-hanuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award!
    Zapraszam do mnie, gdzie wszystkiego się dowiesz.
    http://happy-hunger-games-cece.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Cece.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś była zwykłą dziewczyną, lecz sława wywróciła jej życie o 180 stopni. Coraz trudniej było jej prowadzić normalne życie, będąc rozpoznawaną na każdym kroku. Nie miała chwili wytchnienia, zero spokoju. Jak poradzi sobie w nowej sytuacji, nie rozumiejąc niczego, nie wiedząc komu zaufać? Czy sława to naprawdę to, co najbardziej w życiu ją uszczęśliwia?
    Zapraszam na: http://szarosc-pomaranczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nat! I ma miłość wróciła na swe miejsce <3 Nie wiem dlaczego, ale ciągle wyobrażam sobie go niczym Nataniela ze Słodkiego Flirtu, ze słodkimi kocimi uszkami ^-^" Oprócz tego mnie jeszcze dwie rzeczy zastanawiają:
    1) Dlaczego nie odmieniasz imienia Andrew? Dziwnie to brzmi i "niepopolskiemu", że tak to ujmę.
    2) Jakim cudem, tutaj ludzie spotykają tylko miłeosoby?! XD Chyba tylko fanki Andrewa nie były takie miluśkie. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może go narysuję w wersji z uszami jak znajdę moment :3 ?
      Wracając do tematu. Nie odmieniam pełnego imienia McCartney'a, bo dla mnie jakoś dziwnie wtedy brzmi. W wersji Andy, jakoś lepiej mi wychodzi.
      Jeśli chodzi o spotykanie miłych osób. Wszyscy nie byli tacy mili dla siebie. W pierwszych rozdziałach Gabi spotkała swojego eks. Nate z Andym za sobą nie przepadają. Elwira również za przyjaźnie nie potraktowała Gabrieli, gdy się spotkały w mieszkaniu "kotka". Co do osób w Akademii to oni raczej są wobec siebie obojętni ( mam na myśli grupę Gabrieli). Nie czują potrzeby rywalizacji i nie mają powodów by się nie lubić. Fanki Andrew są niezłe, w każdej widzą rywalkę. :D
      Z czasem co nie co się pozmienia. Najpierw muszą się lepiej poznać.
      Został Ci tylko jeden rozdział do nadrobienia. Mam nadzieję, że tamten Ci się spodoba i obali Twe przekonanie, że każdy jest tu "milusi".
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Poprawka dwa rozdziały ;) Czekam na Twoją opinię. :D

      Usuń

Obserwatorzy