czwartek, 11 października 2012

Rozdział 1




Po wizycie dziwnego gościa, dziewczyna zaczęła sobie coś przypominać. Dwa dni temu, w czwartek, była na basenie w Warszawie. Kiedy poszła przebrać się do szatni, wpadła na jednego faceta. Zsunął się jej wtedy ręcznik i schowała się szybko w kabinie. Nawet nie widziała jego twarzy.

– Przepraszam, że cię wystraszyłem – powiedział.

– Trzeba było się tak nie skradać – warknęła. – Jesteś jak kot! Skradasz się tak,  że nikt cię nie słyszy! – wykrzyknęła i uderzyła w drzwi ręką.

Coś za drzwiami błysnęło. Ubrała ciaśniej ręcznik i wyjrzała. Tego gościa już nie było, ale był tam jakiś kot. Był prześliczny. Miał brązową, długą i puszystą sierść. Kiedy ją zobaczył, zaczął miauczeć i wspinać się jej po nogach. Pazurami zaczepił o ręcznik i prawie jej go ściągnął.

– Co za wstrętny kocur! – zawołała. – Uciekaj!

W drodze do domu znów ją zaczepił. Wsiadł za nią do autobusu, szedł za nią prawie pod sam dom, ale zgubiła go, skręcając w jakąś uliczkę i przeskakując przez płotek. Nie chciała, by potem  pojawiał się pod jej domem. Następnego ranka czekał na nią na przystanku, na którym wysiadła. Pojechał z nią ponownie do Warszawy i odprowadził pod uczelnię. Miała nadzieję, że po zajęciach już go nie zobaczy, ale wciąż siedział pod bramą.

– Jaki śliczny! – zachwycały się dziewczyny. – Ciekawe czyj?

– Nie ma obroży. Pewnie bezpański. – Ktoś zauważył.

– Ja go chętnie zabiorę. – Zaoferowała się jedna z dziewczyn.

– O! Gdzie się wybierasz kotku? – zapytały.

Gabriela zauważyła, że kot zmierza w jej kierunku.

– Gabi. To twój kot? – zapytała ją koleżanka.

– Nie. Łazi za mną już drugi dzień – westchnęła zrezygnowana.

– Zobacz, jaki on uroczy – powiedziała jej kumpela i pogłaskała kota.

– Co z tego? Wczoraj o mało nie podrapał mi nóg.

Kotek potrząsnął główką.

– Widzisz! On twierdzi inaczej. – Zaśmiała się. – Do tego taki inteligentny.

– To jest dziwaczne. Może to jeden z tych niebezpiecznych stworów. Ponoć mogą być wszystkim. Od dawna ich nie było, więc nie wiadomo, w jakiej formie mogą się pojawić – upierała się granatowowłosa. – Jaki kot odpowiadałby na pytania, a raczej zaprzeczał na temat twojej wypowiedzi na jego temat? – ciągnęła.

– Zwierzęta są inteligentne. Ratują ludzi, przewodzą niewidomym, opiekują się dziećmi. Nie wymyślaj Gabi. Jak go nie chcesz to ja go wezmę.

Kot wyskoczył z jej ramion i podszedł do Gabrieli.

– Gabi? – usłyszała.

– Mówiłaś coś? – spytała koleżankę.

– Nie. Zobacz on chce iść z tobą.

– Ale ja go nie chcę. Muszę już lecieć. Pa!

Poszła szybko na przystanek, mając nadzieję, że go zgubi po drodze. Po chwili zobaczyła, że on już tam jest. Wskoczył na jej kolana, gdy usiadła na ławce. Strąciła go z kolan i tupnęła na  niego nogą.

– Uciekaj przybłędo! – krzyknęła.

Kot się zjeżył i odskoczył. Niestety tak niefortunnie, że wylądował pod samochodem. Ten uderzył go z taką mocą, że kot wylądował kawałek dalej na chodniku. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Gabriela, mając wyrzuty sumienia, zabrała go do weterynarza. Miał rozciętą głowę, ale nic poważniejszego mu się nie stało. Nie miała serca zostawiać go w mieście, więc zabrała go do domu. Położyła na poduszce w salonie i naszykowała kolację. Kot ocknął się czując zapachy z kuchni.

– Miau! – usłyszała dziewczyna.

– O! Obudziłeś się. Masz tu coś na ząb w misce. – Podstawiła mu pod nos.

– Miau?

Odezwał się widząc kawałki kiełbasy.

– Nie wybrzydzaj – warknęła.

– Miau! –  Nie ustępował.

– Może schabowego byś wolał? Jak będziesz grzeczny, to się zastanowię. – Zaśmiała się.

– Phhy! – zafuczał kot jeżąc się.

– Bez takich mi tu, bo wylądujesz w ogródku.

Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Kot leżał obok na poduszce i wpatrywał się w szklany ekran razem z nią.

Panna Bochowiecka mieszkała sama. Dostała dom w spadku po babci. Był on średnich rozmiarów ze sporym ogrodem. Jej rodzice mieszkali po drugiej stronie Kostrzynicy. Nie pracowała. Dostawała stypendium, z którego utrzymywała siebie, a dom z pieniędzy, które odłożyła babcia właśnie w takim celu. Jeszcze, kiedy jej babcia żyła, miała wrażenie, że ona chyba zna przyszłość, ale nigdy nie odważyła się jej oto zapytać. Kobieta zmarła dwa lata temu. Wtedy Gabriela już studiowała i pomieszkiwała tu by pomóc babci, gdy ta już była słabowita. Odkąd pamięta, była ona dość wiekową osobą. Nie wiedziała, w którym roku się urodziła. Nawet jej rodzice tego nie wiedzą. Twierdzą, że babcia przeżyła w młodości wypadek, w którym straciła pamięć i wszystkiego sobie nie przypomniała. Jednak to przecież nie istotne. Najważniejsze jest to, że była niezwykłym i ciepłym człowiekiem.

                                                                                                                

Gabriela zasnęła na kanapie. Obudziła się rano i poszła się wykąpać. Skoczyła do sklepu na zakupy i potem przygotowała obiad. Po obiedzie usłyszała pukanie do drzwi. To właśnie w tym momencie poznała Andrew McCartneya.

Dziewczyna potrząsnęła głową. Kot siedział na jej kolanach. Uśmiechnęła się do niego złośliwie.

– To przez ciebie się tak zamyśliłam. – Wyjrzała przez okno. – Muszę zgrabić liście. Strasznie dużo już ich naleciało.

Zajęło jej to trochę czasu. Lubiła to robić, bardzo ją to uspokajało i mogła wtedy pozbierać myśli. Poza tym, ogród był oczkiem w głowie babci, nie chciała go zaniedbywać.  Po wszystkim stwierdziła, że mogą iść do parku.

– Może masz ochotę na małą przebieżkę? – spytała swojego czworonożnego towarzysza.

– Miau!

– Dobra.

Utrzymywała średnie tempo. Powietrze było chłodnawe, więc nie chciała się przeziębić. Stanęła, by odsapnąć koło małego stawu.

– Dobra, wracamy, już robi się ciemno.

Tym razem poszła wolnym krokiem.

– To była kiedyś moja zwyczajowa trasa do jogging’u. Jednak, po rozstaniu z moim byłym, rzadko tędy biegam, a szkoda, bo jest bardzo ładna. Prawda? – uśmiechnęła się do niego smutno.

W domu wzięła prysznic, zjadła kolację, nakarmiła kota i poszła spać.

– Miau! – Usłyszała przy łóżku. – Miau!

– Nie będziesz spać na łóżku – powiedziała stanowczo.

– Miau!

– No dobra. Jestem zmęczona. Wskakuj.

W  środku nocy poczuła, że robi się jej ciasno. Po chwili usłyszała łomot i usiadła na łóżku. Na podłodze leżała kołdra, a coś dużego się pod nią ruszało. Nagle spod niej wygramolił się nagi facet.

– Co jest! – zapiszczała.

– Yyyy... Cześć. Jestem Nataniel.

7 komentarzy:

  1. Czemu on się zamienił w człowieka tak sam z siebie? ;P hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to końcówka mnie zaskoczyła! Czułam, że z tym kotem jest coś nie tak, że to pewnie ten sam facet, którego napotkała w szatni na basenie. Masz bardzo ciekawe opowiadanie, choć z opisami jest ciężko. Ale nie przeszkadza mi to tak bardzo. Jutro przeczytam kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... Mam wrażenie, że trochę gorzej niż w przypadku prologu. Nie kapuję, po co wspominałaś o rzeczach tak nieistotnych, jak zgrabienie liści. To po to, żeby uświadomić czytelnika, że jest jesień? A to o byłym? Czyżby to miało jakieś znaczenie? Rozterki uczuciowe z Natanielem i byłym chłopakiem? Po za tym, od razu wiadomo było, że kot to chłopak, ale plus za pomysł z przemianą w środku nocy :P
    W pewnym momencie zmieniła ci się czcionka... Nie wiem czyja to wina, ale wygląda to nieestetycznie... A przy fragmencie opisującym dom i jego historię już miałam, na to, że zrobisz więcej ładniejszych opisów...
    Ale nie załamuję się, czytam dalej. Jak dobrze pójdzie to do trzeciej nad ranem może wszystko wciągnę xD

    Ps. Jeśli czytałaś mojego bloga, to nie zjedz mnie za to, że wytykam ci błędy, choć sama robię ich sporo, dobrze? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No zaciekawiło mnie to. Coś tak myślałam, że ten facet wcielił się kociaka, ale nie sądziłam, że w takim momencie zmieni sie w człowieka XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja chora wyobraźnia od razu pchała mnie w takim kierunku. XD
      Poza tym ubóstwiam sceny tego typu. Czyż one nie są urocze? :p

      Usuń
  5. Zakończenie mnie rozwaliło :) Tak czułem, że kot zmieni się w faceta w jakiejś niezręcznej sytuacji...
    Fajnie, że akcja dzieje się w Polsce i ciekawi mnie że w tym świecie ludzie posiadający magię nie muszą ukrywać tego kim są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Akcja rozgrywać się będzie nie tylko w Polsce, ale i w innych miejscach, nie koniecznie na Ziemi. Magia jest dość ważnym elementem tego wszechświata, więc ukrywanie jej istnienia byłoby dość kłopotliwe :).
      Mam nadzieję, że reszta mojego opowiadania nie zawiedzie twoich oczekiwań i zostaniesz tu na dłużej. :)

      Pozdrawiam,
      Agata.

      Usuń

Obserwatorzy